Bo bycie stewardesa w PRL-u to takze praca po dwanascie godzin na dobe przez niemal trzydziesci dni w tygodniu, koniecznosc radzenia sobie ze zmeczeniem, z trudnymi pasazerami, z sluzbami bezpieczenstwa i celnikami, ktorzy patrza na rece, z chorobami, ze strachem o zycie swoje i kolezanek. To takze codzienne wybory – czy zapisac sie do partii, czy dorobic, czyli przemycac, uciec z Polski, czy jednak zostac z rodzina?Stewardesy pracujace w Polskich Liniach Lotniczych LOT w czasach PRL-u przez lata milczaly. Niedoceniane, czesto pomijane w historii polskiego lotnictwa opowiadaja, jak naprawde wygladalo ich zycie. Mowia o marzeniach, wolnosci, samodzielnosci i o cenie, jaka musialy za nie zaplacic."