"W kraju, w ktorym ludzie gniezdzili sie z malenkich mieszkaniach, a z roku na rok polki sklepowe robily sie coraz bardziej puste, slowo „luksus” nabralo specyficznego znaczenia. Ale nawet ten luksus nie byl dla wszystkich. Bo byl to takze kraj rownych i rowniejszych. Sprytnych i sprytniejszych.
Aleksandra Bockowska tropila niczym detektyw, podazala sladem tego, co w PRL-u uchodzilo za luksusowe. Szukala kontaktow. „Luksus w PRL to jest bardzo smutna opowiesc” – mowili jedni, a drudzy dorzucali: „Luksus w PRL? To brzmi jak ironia”.
Bo z luksusem w PRL jest troche jak z przynaleznoscia do partii: wszyscy kogos znali, ale sami nie mieli nic wspolnego.
Dziesiatki rozmow – z marynarzami i ich rodzinami, dyrektorami i bywalcami hoteli, prywaciarzami, sekretarzami partii, slowem, ludzmi, ktorzy jesli nie mieli, to przynajmniej mogli wiecej – pozwolily przyblizyc definicje owczesnego luksusu. Nie tylko materialnego. Luksusem mogla byc poledwica, szwedzkie gwozdzie albo dzinsy – kupowane w peweksie za dolary zdobywane na czarnym rynku. Albo telefon – na doprowadzenie linii czekalo sie latami. Zegarki, wille, zachodnie samochody – oczywiscie. Ale takze wolnosc i poczucie bezpieczenstwa.
Z rozmow, lektur i podrozy po calej Polsce powstal pasjonujacy reportaz o tym, o czym kiedys wiekszosc Polakow mogla tylko pomarzyc. I fascynujaca historia bardzo waznej czesci zycia Polakow przed ’89 rokiem".